Ukraińcy mieszkający w Polsce są często zaskoczeni organizacją systemu opieki zdrowotnej w tym kraju, ponieważ znacznie różni się on od tego w ich ojczyźnie. Zdaniem Tatiany, która zamieszkała w Polsce, zasadniczą różnicą jest proces umawiania się na wizytę u lekarza: w Polsce trzeba umówić się z wyprzedzeniem, aby uzyskać poradę od niektórych specjalistów, co często prowadzi do kolejek i oczekiwania z sześciomiesięcznym wyprzedzeniem.
– W Ukrainie również są kolejki do niektórych specjalistów, zwłaszcza jeśli jest to duże miasto lub szpital regionalny, ale byłam naprawdę zaskoczona, gdy umówiłam się na wizytę do lokalnego dermatologa i dostałam termin za trzy miesiące. Na początku myślałam, że źle zrozumiałam datę wizyty, ale dopiero potem zdałam sobie sprawę, że będę musiała czekać tak długo – mówi nam.
Ukraiński system opieki zdrowotnej ma pod tym względem pewne zalety: można odwiedzić wielu lekarzy bez długich kolejek lub konieczności umawiania się na wizytę z kilkutygodniowym wyprzedzeniem. Najprostszym sposobem uzyskania pomocy byłaby wizyta w przychodni prywatnej, gdzie wszystkie procesy leczenia są znacznie szybsze.
Tatiana zwraca uwagę, że polski system opieki zdrowotnej ma również wiele zalet, jak kontrola jakości usług i korzystanie z nowoczesnego sprzętu. Lekarze mają szybki dostęp do bazy danych pacjentów, a etapy diagnostyki są ściśle kontrolowane.
– Leczyłam się w Polsce i mogę powiedzieć, że lekarze byli naprawdę kompetentni. Przepisano mi wiele badań, aby mieć pewność co do diagnozy i odpowiednio zająć się problemem. Uważam takie podejście za profesjonalne i prawidłowe – podsumowuje.
Interesujące jest również to, że przepisywanie leków wygląda inaczej: Ukraińcy są przyzwyczajeni do swobodnego kupowania różnych leków i antybiotyków bez recepty, co nie jest możliwe w Polsce. Jest to zaskoczeniem dla wielu osób, które się tu przeprowadzają, ponieważ w Ukrainie ta opcja jest bardzo powszechna i niedroga.
– Szczerze mówiąc, byłam nieco zszokowana tymi przepisami. Kiedy moje dziecko po raz pierwszy zachorowało, nie miałam przy sobie wielu leków, więc poszłam do apteki. Byłam zdziwiona, gdy nie mogłam kupić połowy tego, co mogę bez problemu dostać w Ukrainie, bez recepty. Prawdopodobnie jest to słuszna decyzja, aby uniemożliwić ludziom samoleczenie, ale wciąż trudno mi się przyzwyczaić do takich zasad – mówi Tatiana.
Czytaj też:
Sasza & Damian. Polsko-ukraińska historia miłości... i różnicCzytaj też:
Ścieżki rowerowe w Polsce. Dlaczego tak wielu Polaków wybiera ten środek transportu?