Rok pełnowymiarowej wojny w Ukrainie. Żona marynarza: Zmieniło się wszystko

Rok pełnowymiarowej wojny w Ukrainie. Żona marynarza: Zmieniło się wszystko

Dodano: 
Zbliżenie młodego rodzica trzymającego za rękę małą dziewczynkę
Zbliżenie młodego rodzica trzymającego za rękę małą dziewczynkę Źródło:Shutterstock / fizkes
– Najtrudniejsze do zrozumienia jest to, że w tak krótkim czasie umiera mnóstwo niewinnych ludzi, cywilów, giną niewinne dzieci – powiedziała żona ukraińskiego marynarza w wywiadzie dla „Wprost Ukraine”. Snieżana opisała, jak trudno jest odnaleźć się w nowej rzeczywistości i co motywuje ją do działania.

Snieżana urodziła się w Odessie, ale już od niemal roku mieszka w Czechach. Kobieta opuściła swój dom miesiąc po rozpoczęciu pełnowymiarowej wojny w Ukrainie. Była wtedy w siódmym miesiącu ciąży. Jej mąż jest marynarzem, a gdy Rosjanie zaatakowali, odbywał służbowy rejs. Ze względu na charakter jego pracy zdarza się, że małżonkowie nie widzą się nawet przez dziewięć miesięcy.

Kateryna Orda „Wprost Ukraine”: Opowiedz proszę, jak zapamiętałaś 23 lutego – dzień przed rozpoczęciem pełnowymiarowej wojny.

Snieżana, żona ukraińskiego marynarza: Pamiętam ten dzień bardzo dokładnie. Zapadł mi głęboko w pamięć, ponieważ był to ostatni dzień mojego beztroskiego życia. To był zwykły dzień, obudziłam się w słonecznej Odessie. Pamiętam, że było zimno, ale nawet pogoda nie zapowiadała wybuchu wojny. W wiadomościach mówiono, że lada chwila wydarzy się coś strasznego, ale ja nie chciałam w to wierzyć. Postanowiłam tak dla własnego spokoju i dla spokoju mojego przyszłego dziecka.

Pamiętam, że zajmowałam się codziennymi sprawami, wieczorem poszłam do kina. Długo nie mogłam znaleźć wygodnego miejsca. Ciężko mi było siedzieć, ponieważ już wtedy byłam w ciąży. Pamiętam też, że tego dnia kupiłam sobie trampki na wiosnę, których nigdy nie założyłam... Następnego dnia obudziłam się w zupełnie innej rzeczywistości.

Jak teraz wygląda twoja codzienność?

Teraz mieszkam w Pradze. Od roku zaczynam dzień od czytania wiadomości, potem piję kawę. Mam wrażenie, że zmieniło się wszystko. Jednak nie czuje się samotna. Urodził się mój piękny synek. Jestem wdzięczna za to, że znajduję się w bezpiecznym miejscu. Mimo że każdego dnia w Ukrainie słychać alarmy przeciwlotnicze, staram się cieszyć spokojem, który mam tutaj i poświęcać cały swój czas dziecku.

Przestałam planować swoje życie. Mogę stanowczo powiedzieć, że żyję z dnia na dzień. Kiedyś miałam plany, cele, marzenia, a teraz moim głównym marzeniem jest jedno – dobrze znane nam wszystkim. Jest to zwycięstwo Ukrainy.

Gdy wybuchła wojna zmieniło się wszystko. Z czym nie możesz się pogodzić?

Najtrudniejsze do zrozumienia jest to, że w tak krótkim czasie umiera mnóstwo niewinnych ludzi, cywilów, giną niewinne dzieci – dzieci, które jeszcze nie zdążyły poznać tego świata. Dla mnie najgorsze jest to, że ludzie pozostają niepełnosprawni do końca życia, że rodziny zostają bez swoich bliskich...

Gdybyś miała możliwość cofnąć się w czasie, zmieniłabyś coś?

Czasami myślę, że nie doceniałam wszystkiego, co miałam tak bardzo, jak mogłam, gdy mieszkałam w domu, w mojej rodzinnej Odessie. Przecież wszyscy wiemy, że nie ma lepszego miejsca na świecie niż dom. Doceniałabym bardziej swoją wolność, czas spędzony z rodziną, możliwość wyjazdów, spokój. To wszystko jest bardzo ważne, a nigdy tego nie dostrzegałam.

Skąd czerpiesz siłę?

Mam świadomość, że nawet gdy jest mi ciężko, co zdarza się dość często, ponieważ życie w innym kraju pod wieloma względami się różni w stosunku do tego, co znałam, jestem matką małego dziecka, więc nie mam prawa się rozklejać. Odczuwanie tego całego stresu – to wszystko jest trudne. Brakuje mi wsparcia mojego męża, którego widzę raz na dziewięć miesięcy ze względu na jego pracę.

Znalazłam jednak w sobie siłę, by iść dalej. Muszę żyć dla mojego dziecka i za każdym razem, gdy chcę się poddać, patrzę w oczy mojego synka – to daje mi siłę i inspiruje do dalszych działań. Zdaję sobie sprawę, że muszę pracować i się rozwijać, bo mam małe dziecko i wiem dla kogo żyć.

Co poradziłabyś młodym matkom?

Jakkolwiek banalnie by to nie zabrzmiało, radziłabym, aby czytały mniej wiadomości, doceniały czas spędzony z dziećmi i starały się dać im jak najwięcej możliwości. Przecież dzieci są naszą przyszłością, naszą nadzieją i kolejnym pokoleniem wspaniałych Ukraińców.


***Pamiętaj, że jeżeli potrzebujesz pomocy lub wsparcia psychologicznego, możesz zgłosić się do ekspertów z wielu instytucji. Przedstawiamy szczegóły w artykule.

Powyższy artykuł, którego autorem jest Kateryna Orda dostępny jest na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 4.0 Międzynarodowa. Pewne prawa zastrzeżone na rzecz Fundacji Tygodnika Wprost. Utwór powstał w ramach zadania publicznego zleconego przez Prezesa Rady Ministrów. Zezwala się na dowolne wykorzystanie utworu, pod warunkiem zachowania ww. informacji, w tym informacji o stosowanej licencji i o posiadaczach praw.

Pomoc Ukrainie

Projekt www.wprostukraine.eu został sfinansowany w kwocie 4 030 235,31 zł (słownie cztery miliony trzydzieści tysięcy dwieście trzydzieści pięć złotych i trzydzieści jeden groszy), co stanowi 79,74% wartości zadania publicznego, przez Kancelarię Prezesa Rady Ministrów w ramach zadania publicznego „Pomoc ukraińskim dziennikarzom i społeczności ukraińskiej w Polsce – popularyzacja wiedzy i budowanie świadomości społecznej uchodźców z Ukrainy”, realizowanego pod nazwą „ETAP 3 Projektu – Pomoc Ukrainie”. Całkowity koszt zadania publicznego stanowi sumę kwot dotacji i środków, wynosi łącznie 5 054 536,31 zł (słownie: pięć milionów pięćdziesiąt cztery tysiące pięćset trzydzieści sześć złotych i trzydzieści jeden groszy). Dotacja KRPM została udzielona na podstawie ustawy z dnia 24 kwietnia 2003 r. o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie.

Inicjatywa ufundowana przez Fundację Tygodnika WPROST w ramach programu: Pomoc ukraińskim dziennikarzom